WP

Kemping w stylu premium

Ruszamy na wakacje Defenderem

Przygodę zaczynamy na Mazurach. Nieopodal wsi Karwica, nad Jeziorem Nidzkim, znajduje się rozległe pole namiotowe położone pośrodku lasu – z dala od cywilizacji…

Ahoj przygodo!

Przebodźcowanie, chęć ucieczki od zgiełku i tłumów, doznania ciszy i spokoju, przeniesienia się na łono natury powoduje, że coraz częściej decydujemy się na slow-life’owe spędzanie wolnego czasu – zagłębianie się w siebie. Taki pomysł na urlop daje wolność wyboru, której zaznają również właściciele Defendera! Oto przepis na wakacje... w luksusowej przyczepie kempingowej!

Tak, większość czytelników w tym momencie zachłysnęło się poranną kawą i komentuje pod nosem powyższe zdanie słowami: "to już lepiej kupić lub wynająć kamper". Oczywiście, że nie lepiej i chociaż nie jest to intuicyjna myśl, stawiamy dolary przeciwko orzechom, że kierowcy Defenderów wiedzą, co mamy na myśli. Podróż takim samochodem stoi na znacznie wyższym poziomie komfortu, niż jazda znaczną większością kamperów dostępnych w Europie. Dlatego doposażyliśmy auto w luksusową przyczepę kempingową i obraliśmy kierunek – startujemy z Mazur w stronę Karkonoszy – a nasze wrażenia z podróży opisujemy dla Was w czteroodcinkowym cyklu. Jedziemy!

Caravaning – nie tylko oszczędność

Od 2020 roku ludzie w całej Europie – a szczególnie w Polsce, gdzie taki sposób spędzania wolnego czasu nie był zbyt popularny w ostatniej dekadzie – zdecydowali się na zakup przyczep, kamperów i namiotów, będących jedynym sposobem na w pełni swobodne podróżowanie. Czas oczekiwania na odbiór nowego kampera wzrósł w pewnym momencie do kilkunastu miesięcy, ceny używanych aut i przyczep diametralnie wzrosły, a sklepy z akcesoriami biwakowymi świeciły pustymi półkami. W taki oto sposób Polacy przestawili się i zamiast na niesławne "all-inclusive" czy hotele ze SPA, coraz częściej wybierają się na kemping.

Startujemy z Mazur w stronę Karkonoszy – a nasze wrażenia z podróży opisujemy dla Was w czteroodcinkowym cyklu. Zostańcie z nami do końca. Jedziemy!

Użytkownicy namiotów ograniczają się do noclegów na kempingach, polach namiotowych lub na prywatnym terenie, natomiast użytkownicy kamperów i przyczep kempingowych mogą korzystać z kempingów, pól namiotowych, prywatnych posesji oraz... noclegów "na dziko". Oznacza to, że tam, gdzie mamy prawo wjechać i zaparkować samochód, tam możemy spędzić również noc. Nie zawsze biwakować, bo rozłożenie grilla, krzeseł i stolika czy zawieszenie hamaka to już inna para kaloszy. Jednak trzymając się kilku prostych zasad, można śmiało zwiedzać nasz kraj omijając tradycyjne kempingi.

Tak też zrobimy w dalszej części naszej podróży! Wykorzystaliśmy Defendera 110, być może najlepszy na świecie samochód do tego typu podróżowania, szczególnie że dołączyliśmy do niego 5-metrową, luksusową i gotową na najdalsze wyprawy przyczepę Bruder EXP-6!

Polacy zmienili przyzwyczajenia i zamiast na typowe wakacje „all-inclusive” czy do hoteli ze SPA, coraz częściej wybierają się właśnie na łono natury.

Defender to marka sama w sobie. Auta te przez dekady służyły na całym świecie – w wojsku, w kopalniach, na Safarii, na budowach – ale równie chętnie korzystali z nich leśnicy, myśliwi czy wszelkiej maści podróżnicy.
Defender to marka sama w sobie. Auta te przez dekady służyły na całym świecie – w wojsku, w kopalniach, na Safarii, na budowach – ale równie chętnie korzystali z nich leśnicy, myśliwi czy wszelkiej maści podróżnicy.

Przyczepa kempingowa

Bruder to producent jednych z najbardziej terenowych i wytrzymałych przyczep kempingowych na świecie – co, jak już zauważyliście, idealnie licuje z charakterem Defendera. Australijski producent oferuje swoje produkty także w Europie, dzięki czemu mogliśmy zespolić przyczepę EXP-6 z naszym testowym samochodem. Układ hamulcowy, wytrzymała i lekka konstrukcja, terenowe opony – to dopiero początek, ponieważ to, co najważniejsze w tym modelu przyczepy, to dwuosiowy układ jezdny wyposażony w niezależne zawieszenie z wyczynowymi amortyzatorami. Wyglądają i działają tak, jak w terenówkach klasy Baja!

Oczywiście, przyczepa kempingowa ma być praktyczna przede wszystkim na postoju, nie tylko w trakcie jazdy (chociaż do tego jeszcze wrócimy). Wnętrze przyczepy jest zupełnie inne niż surowy, terenowy design karoserii, który wygląda bojowo, ale ma przyjemne, luksusowe wnętrze. W przyczepie nawet sześć osób znajdzie miejsce do spania. Kanapa, pełnowymiarowe łóżko, kuchnia, łazienka z prysznicem, toaleta, sporo schowków, a do tego wykończenie klasy premium – skórzana tapicerka, zmywarka, klimatyzacja, ogrzewanie czy nastrojowe oświetlenie ledowe.

Defender, jako jeden z nielicznych SUV-ów klasy premium, ma elektrycznie rozkładany hak holowniczy. Pozwala to jednym kliknięciem wysunąć zaczep spod tylnego zderzaka i zamontować na nim przyczepę o masie do 3500 kilogramów!

Defender, czyli nasz towarzysz podróży

Defender przez dekady służył na całym świecie – w wojsku, w kopalniach, na Safari, na budowach – ale równie chętnie korzystali z nich leśnicy, myśliwi czy wszelkiej maści podróżnicy. Samochód wjeżdżał wszędzie, a w dodatku był w zasadzie niezniszczalny. Jego historia trwała przez niemal 70 lat, od debiutu protoplasty w 1948 roku (modelu Land Rover Series), przez wprowadzenie pierwszego modelu o nazwie Defender (w 1983 roku), aż do zakończenia produkcji w 2016 roku. Chwilę później, bo w 2020 roku, pojawił się zupełnie nowy następca!

Inżynierom udała się sztuka niemal niemożliwa. Nowy Defender, który zastępuje legendarnego poprzednika, nie stracił nic ze swoich zdolności do jazdy w terenie (mówimy o zastosowaniu prywatnym – poprzednik mógł lepiej nadawać się do zadań wojskowych czy pracy w kopalniach), a nawet je wywindował za sprawą wyposażenia w najnowocześniejsze technologie. Do tego, Defender pierwszy raz w historii jest dodatkowo samochodem bardzo komfortowym, luksusowym.

Więcej o zaletach Defendera, jako samochodu ciągnącego przyczepę, napiszę w kolejnych odcinkach, ale na wstępie trzeba wiedzieć jedną rzecz – Defender, jako jeden z nielicznych SUV-ów klasy luksusowej, ma elektrycznie rozkładany hak holowniczy. Pozwala to jednym kliknięciem wysunąć zaczep spod tylnego zderzaka i zamontować na nim przyczepę o masie do 3500 kilogramów! Dotyczy to oczywiście takiej wyposażonej w układ hamulcowy.

Ruszamy – przystanek, Mazury!

Przygodę zaczynamy na Mazurach. Nieopodal wsi Karwica, nad Jeziorem Nidzkim, znajduje się rozległe pole namiotowe położone pośrodku lasu – z daleka od cywilizacji, z długą linią brzegową i dostępem do pomostu. Parkujemy nasz zestaw między sosnami, z dala od innych, nielicznych biwakowiczów i tak, aby z przyczepy rozpościerał się rano piękny widok na wschód słońca nad taflą jeziora. Jutro ruszamy dalej, a tym czasem – pora zrelaksować się przed podróżą…

Od 2020 roku ludzie w całej Europie – a szczególnie w Polsce, gdzie taki sposób spędzania wolnego czasu nie był zbyt popularny w ostatniej dekadzie – zdecydowali się na zakup przyczep, kamperów i namiotów, będących jedynym sposobem na w pełni swobodne podróżowanie.

W kawiarce bulgocze czarne jak smoła espresso, wokoło szumią gałęzie drzew, a pod stopami pękają wyschnięte sosnowe igły. Pierwszy łyk kawy pobudza zmysły. Parkując nasz zestaw, wybraliśmy urokliwe miejsce między sosnami, na skraju pola namiotowego.

Defender z przyczepą: komfort w każdych warunkach

Podróżowanie z przyczepą kempingową kojarzy się ze stresem – manewrowanie na kempingu, jazda wąskimi drogami i podjazd pod wzniesienia to prawdziwa zmora biwakowiczów. W przypadku Defendera 110 takie manewry są dziecinnie proste.

Dźwięk budzika. Nie jest to poranek, jakiego życzymy innym podczas wakacyjnych podróży. Chyba że w dzień taki jak dziś, kiedy w planie mamy ambitną trasę z Mazur w Karkonosze. Jest bardzo wcześnie. Szybka kawka i trzeba się zbierać. Wschodzące słońce nie wyszło jeszcze zza drzew, przyczepa nadal stoi w cieniu, jednak pierwsze promienie zderzają się już z gładką jak stół powierzchnią Jeziora Nidzkiego. Cisza, kemping dopiero za godzinę lub dwie obudzi się do życia.

Nasza przyczepa ma wysuwany moduł kuchenny, który można obsługiwać z jej wnętrza lub stojąc poza nim. W kawiarce bulgocze czarne jak smoła espresso, wokoło szumią gałęzie drzew, a pod stopami pękają wyschnięte sosnowe igły. Nie jest to wybitnie luksusowe miejsce biwakowe, w zasadzie poza ujęciem wody nie ma tu żadnej infrastruktury – nic, a nic. Daje nam to jednak do myślenia, że luksusem wcale nie muszą być świetnie oceniane kempingi z basenem, restauracjami czy barem, ale właśnie sama swoboda podróżowania, wolność, podróż z daleka od zgiełku. Tak, coś w tym jest.

Wschodzące słońce nie wyszło jeszcze zza drzew, przyczepa nadal stoi w cieniu, jednak pierwsze promienie zderzają się już z gładką jak stół powierzchnią Jeziora Nidzkiego. Panuje bezwzględna cisza. To wspaniały moment…

Wtem! Pierwszy łyk kawy pobudza zmysły i szybko dociera do nas, w co się wpakowaliśmy. Parkując nasz zestaw po południu, wybraliśmy urokliwe miejsce między sosnami, na skraju pola namiotowego. Do wyjazdu mamy 300-400 metrów, jednak wieczorem na biwak dojechało kilka kamperów. Jak się pewnie domyślacie – częściowo zagrodziły nam drogę wyjazdu.

Jeden przycisk i włączamy system kamer umieszczonych dookoła samochodu. Widok na ekranie można zmieniać niemal dowolnie.

Defender – bojowa, wszechmogąca, legendarna terenówka – w swojej nowej odsłonie jest też piekielnie komfortowy, niczym wygodny rodzinny SUV pokroju modelu Discovery.
Defender – bojowa, wszechmogąca, legendarna terenówka – w swojej nowej odsłonie jest też piekielnie komfortowy, niczym wygodny rodzinny SUV pokroju modelu Discovery.

Recepta na każde wyzwanie

Przeszło 10-metrowy "pociąg", składający się z terenowego auta i luksusowej przyczepy kempingowej, nie jest wymarzonym zestawem do manewrowania w takich miejscach. I tu przechodzimy do technologii, w którą wyposażony jest nasz samochód. System kamer 360 stopni powinien sprawdzić się idealnie. Zamykamy przyczepę, wsiadamy do samochodu i ruszamy przed siebie. Duże lusterka pozwalają wygodnie i bez szkód wymanewrować spomiędzy drzew, ale to dopiero początek.

Jeden przycisk i włączamy system kamer umieszczonych dookoła samochodu. Widok na ekranie można zmieniać niemal dowolnie. Kamera z przodu, z tyłu, z boku, a może widok z tak zwanego lotu ptaka? Żaden problem, ponieważ obraz można dowolnie przesuwać palcem po ekranie, dosłownie delektując się 360-stopniowym widokiem dookoła. Obraz jest wysokiej jakości i wyświetlany na dużym ekranie, co pozwala szybko zorientować się w sytuacji i pewnie manewrować pomiędzy zaparkowanymi na drodze kamperami i innymi przyczepami.

Testowany przez nas egzemplarz napędza 3-litrowy, 6-cylindrowy silnik Diesla, który wytwarza 300 KM i całą masę momentu obrotowego, dzięki czemu nawet z ważącą 2400 kg przyczepą samochód wdrapuje się sprawnie pod każde wzniesienie.

Jedno kliknięcie w ekran i widok momentalnie zmienia się, pokazując to, co dzieje się przy tylnym lewym kole. Zmieścimy się. Kolejna zmiana – teraz sprawdzamy, czy mijając kamper prawą stroną auta, nie zahaczymy o niego przypadkiem lusterkiem. W końcu Defender ma swoją autorską funkcję widoku "spod maski". Tak, dobrze słyszycie. Kamera przed autem oraz oprogramowanie potrafią wygenerować obraz tego, co aktualnie znajduje się pod samochodem, na wysokości przednich kół, czyli w miejscu, które przez maskę silnika jest dla kierowcy zupełnie niewidoczne. Genialne!

Duża, ale węższa niż samochód przyczepa idealnie podąża za naszymi śladami, nie ma więc ryzyka, że zawadzimy o pojazdy innych użytkowników kempingu. Poszło jak po maśle, jednak wyobraźnia już podpowiada – a co, gdyby taką trasę trzeba by pokonać, cofając? Oczywiście, lepiej, tak jak my, zawczasu zaparkować autem przodem do wyjazdu – to jedna z głównych zasad kierowców holujących przyczepy!

Samochód sam w sobie jest bardzo stabilny za sprawą elektronicznie sterowanego, pneumatycznego zawieszenia. Do tego dochodzi system TSA (Trailer Stability Assist), przeciwdziałający podmuchom wiatru.

Za sprawą świetnego wyciszenia wnętrza i ogromnej przestrzeni w kabinie, kilka godzin za kierownicą na drodze szybkiego ruchu minęło nam w okamgnieniu.
Za sprawą świetnego wyciszenia wnętrza i ogromnej przestrzeni w kabinie, kilka godzin za kierownicą na drodze szybkiego ruchu minęło nam w okamgnieniu.

Szybkie autostrady, wąskie górskie trasy, ciasne turystyczne miasteczka

Szybko dojeżdżamy do drogi krajowej numer 53, pasażer wbija w nawigację cel naszej dzisiejszej podróży – Karkonosze! Ponad 600 kilometrów, około 8 godzin podróży. To już pewne, przed nami dzień pełen wrażeń za kierownicą terenówki z przyczepą kempingową. To też świetny moment, aby rozprawić się z mitami związanymi z prowadzeniem tak dużego zestawu na drogach różnych kategorii.

Docieramy do drogi ekspresowej S8. Dla każdego kierowcy to jasny sygnał – gaz i błyskawiczne połykanie kolejnych kilometrów – jednak jadąc z przyczepą, obowiązują nas rygorystyczne przepisy pod postacią ograniczenia prędkości do 80 km/h. To i tak dość szybko, patrząc przez pryzmat wietrznego dnia – przecież wiatr jest jednym z największych wrogów zestawów o dużej powierzchni bocznej. Każde normalne auto z przyczepą po wyjechaniu zza ekranu dźwiękochłonnego momentalnie buja się od podmuchów wiatru, a kierowca, mówiąc najogólniej, nie czuje się pewnie.

Od momentu zjazdu z autostrady A4 droga w kierunku Karkonoszy delikatnie prowadzi pod górę. Jedziemy w kierunku Szklarskiej Poręby, miejscowości położonej na wysokości nawet ponad 800 metrów nad poziomem morza.

Za kierownicą Defendera problem ten w ogóle nie występuje. Samochód sam w sobie jest bardzo stabilny za sprawą elektronicznie sterowanego, pneumatycznego zawieszenia. Do tego dochodzi system TSA (Trailer Stability Assist) przeciwdziałający podmuchom wiatru, który wykorzystuje sterowanie przepustnicą i zaawansowany system kontroli trakcji tak, aby kierowca nie odczuł żadnych nieprzyjemności. Bajka!

Karkonosze – tu się oddycha!

Dzięki systemom trzymającym w ryzach przyczepę kempingową – oraz oczywiście za sprawą świetnego wyciszenia wnętrza i ogromnej przestrzeni w kabinie – kilka godzin za kierownicą na drodze szybkiego ruchu minęło nam w okamgnieniu. Nie bez znaczenia były również wysokiej klasy system audio marki Meridian o mocy 700 W, umilający każdą godzinę podróży, a także wygodne fotele – są one regulowane elektrycznie w 18 kierunkach, do tego zapewniają podgrzewanie i wentylację, a więc wszystko czego kierowca oczekuje w dużym, wygodnym SUV-ie. Tak, w SUV-ie, ponieważ Defender – bojowa, wszechmogąca, legendarna terenówka – w swojej nowej odsłonie jest też piekielnie komfortowy, niczym wygodny rodzinny SUV pokroju marki Discovery. Nie znam jeszcze nikogo, kto nie byłby pod wrażeniem tego samochodu!

Od momentu zjazdu z autostrady A4 droga w kierunku Karkonoszy delikatnie prowadzi pod górę. Jedziemy w kierunku Szklarskiej Poręby, miejscowości położonej na wysokości nawet ponad 800 metrów nad poziomem morza, więc to nic dziwnego. To w takich momentach pojawia się kolejna zmora fanów caravaningu, czyli mizerne osiągi w zasadzie wszystkich kamperów i większości aut holujących przyczepy kempingowe. Testowany przez nas egzemplarz napędza 3-litrowy, 6-cylindrowy silnik Diesla, który wytwarza 300 KM i całą masę momentu obrotowego, dzięki czemu nawet z ważącą 2400 kg przyczepą samochód wdrapuje się sprawnie pod każde wzniesienie.

Ponad 600 kilometrów, około 8 godzin podróży. Za nami dzień pełen wrażeń za kierownicą terenówki z przyczepą kempingową. To był świetny moment na obalenie mitów związanych z prowadzeniem tak dużego zestawu na drogach różnych kategorii.

Zamiast walczyć z wiatrem, stromymi podjazdami i zmęczeniem, kierowca może skupić się na podziwianiu pięknej natury Karkonoszy. Przed nami, przez dużą szybę czołową, nieustannie widzimy Śnieżkę, najwyższy szczyt Sudetów (i całych Czech – sięga 1602 m n.p.m.). Na prawo z kolei rozpościera się widok na inne charakterystyczne szczyty, Szrenicę i Śnieżne Kotły. Widok zapiera dech w piersiach i wręcz nie możemy doczekać się, aby po dzisiejszej długiej trasie jutro rozprostować nogi na karkonoskich szlakach.

Dzień jednak jeszcze się nie skończył. Docieramy do Szklarskiej Poręby chwilę przed godziną szesnastą. Robimy postój po długiej podróży, a to idealny moment na szybkie zwiedzenie tego turystycznego miasteczka. Chata Walońska, gdzie poznać można opowieści o Duchu Gór, a także Wlastimilówka, czyli dom malarza Wlastimila Hofmana – to tylko przykłady tego, co można zobaczyć w tym urokliwym miejscu. Co będzie działo się dalej? Zaplanowaliśmy kolację po czeskiej stronie gór, pod słynną skocznią narciarską w Harrachovie, a następnie wrócimy na wybrany wcześniej kemping ze wspaniałym widokiem na panoramę gór. Dobranoc!

Nie możemy się doczekać, aby po dzisiejszej długiej trasie jutro rozprostować nogi na karkonoskich szlakach.

Defender oferowany jest z wieloma jednostkami napędowymi, ale trzon oferty stanowią właśnie rzędowe 3.0 – benzynowe i wysokoprężne. W cenniku znajdziemy także wersje 2-litrowe, a nawet V8!

Na kemping Defenderem – jedziemy do Czech!

Nasza przygoda z marką Defender i luksusową przyczepą kempingową trawa w najlepsze. Dziś sprawdzimy, jak samochód sprawdzi się na górskiej przełęczy, krętych drogach i podczas pokonywania stromych podjazdów.

Droga do Szklarskiej Poręby, do której dotarliśmy podczas ostatniego odcinka naszej wyprawy, była stroma i kręta. Jednak to nic w porównaniu z tym, co czeka nas podczas przejazdu do Czech. Jedynie 15 kilometrów dzieli nas od Harrachova, jednego z najbardziej znanych górskich kurortów u naszych południowych sąsiadów. Trasa wiedzie przez kręte drogi i położoną na wysokości niemal 900 metrów nad poziomem morza Polanę Jakuszycką. To jedna z najwyżej położonych dróg asfaltowych w Polsce (nie licząc Tatr), a więc idealne wyzwanie dla samochodu z grubo ponad dwutonową przyczepą kempingową.

Przełęcz, polana, zakręty

Mijamy ostatnie domy w Szklarskiej Porębie oraz mniej i bardziej początkujących wspinaczy, którzy na słynnych Kruczych Skałach próbują swoich sił na jednej z jedenastu wytyczonych dróg. Pierwsze ostre zakręty zaczynają się jeszcze w okolicy parkingu przy malowniczym Wodospadzie Kamieńczyka, ale prawdziwa zabawa zaczyna się dalej, gdy mijamy starą kopalnię Pegmatylu (tak, materiału używanego m.in. w lotnictwie). Droga pnie się w górę i nawet samochody osobowe muszą na nawrotach redukować do drugiego, a czasem i pierwszego biegu – co dopiero wielki terenowy Defender 110 z przyczepą kempingową. Jednak, to tylko pozory.

Chociaż podróż prestiżowym samochodem wielu kojarzy się z pobytem w luksusowych hotelach, to my jednak swój hotel przywieźliśmy ze sobą, zamontowany na haku holowniczym.

Jedynym czynnikiem, który ogranicza nas przed pokonywaniem zakrętów w sportowym stylu jest długość naszego zestawu (około 10 metrów), co powoduje, że z trudem utrzymujemy się na swoim pasie ruchu. Poza tym – żadnych przeszkód. Samochód wspina się bez najmniejszych problemów, opony wgryzają się w asfalt z ogromną siłą, spod maski wydobywa się charakterny dźwięk sześciocylindrowego diesla (ech, to dziś już tak rzadki okaz...), a krajobraz rozmywa się za oknami. Musimy przyznać, że trzylitrowa jednostka wysokoprężna podczas tej podróży wychodzi na prowadzenie, jeżeli chodzi o szereg różnych zalet.

Co ważne, nie jest to przecież żaden wyjątek. Defender oferowany jest z wieloma jednostkami napędowymi, ale trzon oferty stanowią właśnie rzędowe 3-litrowe silniki wysokoprężne. W cenniku znajdziemy także benzynową wersję 2-litrową PHEV o mocy 300 KM, a dla równowagi można zamówić też benzynowe V8 – o mocy 425 lub 525 KM. Niemniej jednak, stoimy przy swoim zdaniu, że do tego modelu – szczególnie wykorzystywanego do holowania przyczepy – najlepszy jest 300-konny diesel. Inne zalety, wysuwany elektrycznie hak holowniczy, napęd na cztery koła, uciąg do 3500 kilogramów czy systemy wspomagające jazdę z przyczepą są tu niezwykle przyjemnym dodatkiem.

Jedynie 15 kilometrów dzieli nas od Harrachova, jednego z najbardziej znanych górskich kurortów u naszych południowych sąsiadów.

Zza lasu wyłania się cel naszej podróży – Harrachov. Miejscowość, która dla Czechów jest tym, czym dla Polaków Zakopane. Jest również ważnym miejscem dla wielu fanów skoków narciarskich.
Zza lasu wyłania się cel naszej podróży – Harrachov. Miejscowość, która dla Czechów jest tym, czym dla Polaków Zakopane. Jest również ważnym miejscem dla wielu fanów skoków narciarskich.

Harrachov – niczym czeskie Zakopane

Pokonaliśmy najbardziej kręty odcinek drogi i naszym oczom ukazał się jeden z najpiękniejszych widoków w Karkonoszach – Polana Jakuszycka z rozpościerającym się krajobrazem Gór Izerskich. Przed nami kolejne wyzwanie, czyli stromy zjazd i kręty fragment drogi prowadzącej do Harrachova, słynnej miejscowości położonej już po czeskiej stronie Karkonoszy. Jak okazało się dosłownie kilka minut później, to wyzwanie również nie zrobiło wrażenia na naszym zestawie.

Systemy stabilizujące samochód, funkcje wspierające jazdę z przyczepą oraz zaawansowane zawieszenie pneumatyczne inteligentnie i bardzo skutecznie zarządzają pracą podzespołów, a samochód jedzie jak po sznurku. Z każdym kilometrem mamy coraz mniej wątpliwości – to idealny samochód do holowania przyczepy, nie tylko kempingowej.

Słynna skocznia nadal jest najważniejszym miejscem w mieście, do którego co roku przyjeżdżają tysiące turystów. Zostawiamy Defendera z przyczepą na parkingu i wdrapujemy się, aby zobaczyć słynnego „mamuta”.

Zza lasu wyłania się cel naszej podróży – Harrachov. Miejscowość, która dla Czechów jest tym, czym dla Polaków Zakopane. Dla wielu fanów skoków narciarskich stanowi również bardzo ważne miejsce, ponieważ to tutaj nasz "polski orzeł" w 2001 roku ustanowił rekord Polski w długości skoku, osiągając niebotyczną jak na tamte czasy odległość 212 metrów. Bez problemu przeskoczyłby więc.... 21 ustawionych obok siebie zestawów składających się z Defendera 110 i luksusowej przyczepy. Szaleństwo!

Niestety, mamucia skocznia narciarska, zbudowana na górze Čerťák, zwanej diabelską, jest nieczynna od 2017 roku i popada w ruinę. Za jej przebudowę miała odpowiadać polska firma, ale współpraca zakończyła się fiaskiem. Mimo to, słynna skocznia nadal jest najważniejszym miejscem w mieście, do którego co roku przyjeżdżają tysiące turystów. Także i my. Zostawiamy Defendera z przyczepą na parkingu i wdrapujemy się, aby zobaczyć słynnego "mamuta".

Wysoki komfort podróżowania, zapewniony przez pneumatyczne zawieszenie, zaskakująco dobre wyciszenie wnętrza czy wysokiej klasy system audio marki Meridian to jedno, ale systemy wspomagające jazdę z przyczepą to również rzecz warta wzmianki.

Po czeskiej stronie gór

Szybka kolacja w zlokalizowanej nieopodal restauracji – z widokiem na skocznię – i ruszamy na kemping, gdzie spędzimy dzisiejszą noc. Chociaż podróż prestiżowym samochodem wielu kojarzy się z pobytem w luksusowych hotelach, to my jednak swój hotel przywieźliśmy ze sobą, zamontowany na haku holowniczym. I to właśnie w nim spędzimy kolejną noc. Spanie "na dziko" odpada, nie tylko dlatego, że niewiele jest legalnych miejsc postojowych, ale również z tego powodu, że tak wielkim zestawem nie łatwo zaparkować. Kierujemy się więc do Szpindlerowego Młyna, kolejnego znanego czeskiego resortu, gdzie znaleźliśmy kemping z pięknym widokiem.

To niewielki, ale bardzo urokliwy kemping, położony w dolinie wśród karkonoskich lasów. Wjazd na parking okazuje się łatwy, więc napęd na cztery koła nie ma tym razem nic do roboty. Wybieramy miejsce kempingowe dosłownie nad rzeką, co gwarantuje przyjemne odgłosy natury ledwie 5 metrów od naszej przyczepy. Trudno o bardziej karkonoską rzekę, ponieważ Łaba ma swoje źródło na Łabskim Szczycie (1357 m n.p.m.), jednym z najbardziej charakterystycznych punktów tego pasma górskiego.

Wystarczy tej gonitwy myśli, czas na nocleg. Przed nami jeszcze ostatni fragment naszej wyprawy.

Jednego dnia spać nad brzegiem mazurskiego jeziora, drugiego z widokiem na karkonoskie szczyty – podróż Defenderem 110 z przyczepą kempingową długo będziemy wspominać…

Defender 110 na mecie kempingowej wyprawy

Ponad tysiąc kilometrów przez całą Polskę, meta po czeskiej stronie Karkonoszy i wakacyjny klimat w tle, czyli czas na podsumowanie naszej wyprawy. Czy Defender 110 sprawdził się w roli auta "pociągowego" i czy podróż z przyczepą kempingową może być alternatywą dla luksusowego hotelu? Odpowiadamy.

Szum i plusk górskiego potoku, a także powiew porannego wiatru w świerkowych koronach – takie poranki możliwe są jedynie na kempingu. Nie ma na świecie hotelu, w którym codziennie budzimy się tak blisko natury i z ciągle zmieniającym się krajobrazem za oknem. Tego nijak nie można dostać, trzymając się konwencjonalnych metod podróżowania. Wolność, swoboda i relaks w zgodzie z naturą – naszym zdaniem to wizja znacznie bliższa idei podróżowania, niż stanie w kolejce po jajecznicę w jednym z zatłoczonych pięciogwiazdkowych hoteli...

Poranek w górach – tu się oddycha!

 Śniadanie na świeżym powietrzu – to jest to! W kuchni, wysuwanej z przyczepy kempingowej, przygotowujemy jedzenie i nastawiamy kawę, delektując się jednocześnie widokiem karkonoskich szczytów i dźwiękami, jakie wydaje z siebie natura. Dziś nie spieszymy się nigdzie.

Każdy musi znaleźć odpowiedni dla siebie sposób na spędzanie wolnego czasu. Stoimy jednak przy swoim, że każdy, kto spróbuje caravaningu, na zawsze zakocha się w podróżowaniu od kempingu do kempingu.

Leniwy poranek mógłby przeciągać się w nieskończoność. Hamak, który rozłożyliśmy, zawieszając jedną końcówkę liny na drzewie, a drugą na relingu dachowym Defendera, kołysze się niespiesznie. Dobra książka, promienie słońca – w takich chwilach niczego więcej nie potrzeba. Powoli przejdziemy jednak – nie dlatego, że musimy, a dlatego, że chcemy – do podsumowania naszej podróży, wszak jest o czym opowiadać!

Czas ruszać w drogę. Przyczepa zamknięta, silnik uruchomiony, trzeba jedynie wybrać kolejny cel. Gdzie dziś śpimy, co chcemy zobaczyć? W caravaningu sprawa jest prosta – otwierasz mapę i z zamkniętymi oczami wskazujesz dowolne miejsce.

Mieszkaniem nie pojedziesz, a w samochodzie możesz zamieszkać. Szczególnie, gdy na haku holowniczym ma on zamontowaną przyczepę. Wybór dla każdego fana motoryzacji jest zatem prosty!
Mieszkaniem nie pojedziesz, a w samochodzie możesz zamieszkać. Szczególnie, gdy na haku holowniczym ma on zamontowaną przyczepę. Wybór dla każdego fana motoryzacji jest zatem prosty!

Hotel na ośmiu kołach, czyli Defender z przyczepą

Jednego dnia spać nad brzegiem mazurskiego jeziora, drugiego z widokiem na karkonoskie szczyty – podróż Defenderem 110 z przyczepą kempingową długo będziemy wspominać. Tak samo jak sam samochód, który nie tyle spełnił pokładane w nim nadzieje, co bezceremonialnie podbił nasze serca. Jeżeli ktoś nadal uważa, że nowy Defender – bardziej wygodny i luksusowy, a już mniej spartański – nie jest taką legendą jak poprzednik, z pewnością za jego kierownicą nie miał okazji spędzić ani minuty.

Wracam myślami do początku naszej wyprawy i pierwszym, co wpada mi do głowy, jest zwinność Defendera podczas manewrowania na ciasnym polu namiotowym. Nie chodzi nawet o zwinność czysto mechaniczną, ale o technologię, która pozwala kierowcy wygodnie przedzierać się przez labirynt stworzony z kamperów, namiotów i innych przyczep. Świetna widoczność, system kamer umieszczonych dookoła samochodu, funkcja pokazująca auto z lotu ptaka lub ukazująca to, co znajduje się pod maską auta – to szalenie ważne zalety.

Szum i plusk górskiego potoku, a także powiew porannego wiatru w świerkowych koronach – takie poranki możliwe są jedynie na kempingu.

Podczas kolejnego etapu, gdy wybraliśmy się w wielogodzinną trasę autostradą, wrażenia wywarły na nas kolejne cechy brytyjskiej terenówki. Wysoki komfort podróżowania, zapewniony przez pneumatyczne zawieszenie, zaskakująco dobre wyciszenie wnętrza czy wysokiej klasy system audio marki Meridian to jedno, ale systemy wspomagające jazdę z przyczepą to również rzecz warta wzmianki. Tak proste, a tak genialne rozwiązanie, czyli funkcja sterująca przepustnicą i hamulcami, która reaguje na każdą, nawet najmniejszą utratę stabilności auta z podłączoną przyczepą. Podczas takiej wyprawy jest to prawdziwy "must have". Dzięki niej, na Defenderze i na 5-metrowej przyczepie nie robiły wrażenia nawet najmocniejsze podmuchy wiatru.

I tak doszliśmy do naszej górskiej przejażdżki, gdzie co rusz napotykaliśmy strome podjazdy i wąskie kręte drogi. Nie ma się co dziwić, każdy kto słyszał o planie naszej wyprawy, pukał się w czoło, a jednak Defender 110 udowodnił, że nawet takie wyzwania nie są dla niego straszne. Bardzo mocny silnik wysokoprężny – 6-cylindrowy, o pojemności 3 litrów i mocy 300 KM – wyłania się jako być może najjaśniejszy punkt tej wyprawy. Mocna, przyjemnie brzmiąca i reagująca na każde dotknięcie gazu jednostka to wybór konieczny, jeżeli planujecie zakup Defendera do ciągnięcia przyczepy.

Świetna widoczność, system kamer umieszczonych dookoła samochodu, funkcja pokazująca auto z lotu ptaka lub ukazująca to, co znajduje się pod maską auta – to szalenie ważne zalety.

Wystarczy tego kontemplowania – ponownie czas na nocleg. Przed nami jeszcze ostatni fragment naszej wyprawy, czyli powrót do domu. Jutro kolejne śniadanie na świeżym powietrzu – to jest to!

Czy caravaning to sposób na luksusowe wakacje?

Oczywiście, takie pytania są bardzo zasadne. Czy naprawdę warto płacić minimum 448 000 zł za terenówkę z 300-konnym Dieslem (słabsze wersje startują od ok. 370 tys. zł) oraz niemal dwa razy tyle za luksusową przyczepę kempingową, skoro w takiej cenie można kupić mieszkanie i zostanie nam budżet na wakacje w 5-gwiazdkowym hotelu? Odpowiedź dla każdego fana motoryzacji jest prosta. Mieszkaniem nie pojedziesz, a w samochodzie możesz mieszkać. Szczególnie, gdy na haku holowniczym ma on zamontowaną przyczepę.

To oczywiście odpowiedź z (wyraźnym) mrugnięciem oka, ale prawda jest taka, że każdy musi znaleźć odpowiedni dla siebie sposób na spędzanie wolnego czasu. Stoimy przy swoim, że każdy, kto spróbuje caravaningu, na zawsze zakocha się w podróżowaniu od kempingu do kempingu.

Czas ruszać w drogę. Przyczepa zamknięta, silnik uruchomiony, trzeba jedynie wybrać kolejny cel. Gdzie dziś śpimy, co chcemy zobaczyć? W caravaningu sprawa jest prosta – otwierasz mapę, z zamkniętymi oczami wskazujesz dowolne miejsce i gotowe – rano budzisz się w innym świecie, w "hotelu" zaparkowanym tak blisko natury, jak to tylko możliwe!